Ałimbałe, kropelki małe, to ja Krystian Tyrański – medialny ambasador Dzikiego Królestwa Rysia Pędzelka i miłośnik polskich parków narodowych. To jest podcast przygotowany przez rodziny, które odwiedziły Bieszczadzki Park Narodowy we wrześniu 2020 r., podczas trwania „Dzikiej Odysei - Ekspedycji Pionierów”. Dzieci wraz z rodzicami wyruszyły w teren i z pracownikiem Bieszczadzkiego Parku Narodowego odkrywały Dzikie Królestwo Rysia Pędzelka. Reprezentantkami grupy „Świadkowie historii” są Marysia i Małgosia, które opowiedzą o wyprawie.
Witajcie. Dzisiaj opowiemy Wam jak cztery rodziny z Dzikiej Odysei wybrały się na wyjątkowy spacer z Panią przewodnik. Nasza grupa nazywała się „Świadkowie historii”. Nazwa naszej grupy związana była z tym, że mieliśmy odszukać w terenie świadków historii.
Hmmm, co mogło być świadkiem historii… już za chwilę się dowiecie. Zapomniałam wspomnieć, że nasza wyprawa jest w Bieszczadach. Czy wiecie, jak wyglądają teraz Bieszczady? To takie zalesione niezbyt wysokie góry, a na ich szczytach są połoniny, które wyglądają jak wyspy na leśnym morzu. Kiedyś te tereny wyglądały zupełnie inaczej. Ale tego dowiemy się od naszych świadków historii.
Pani Beata zabrała nas w takie miejsce, w którym kiedyś stała cerkiew w Wołosatem. Po cerkwi zostały tylko kamienne fundamenty.
Oooo, kamienie to pierwsi świadkowie historii jakich spotkaliśmy. Czego od nich się dowiedzieliśmy? Po układzie kamieni mogliśmy wywnioskować, jak wyglądała dawna cerkiew, gdzie stali mężczyźni, gdzie był ołtarz i gdzie stały kobiety. Na terenie wokół cerkwi odnaleźliśmy inne kamienie, były to nagrobki.
Z nagrobków dowiedzieliśmy się kto tu żył, jak długo żył i kiedy umarł. Ale nie wszystkie napisy były czytelne, niektóre zatarły się z biegiem lat.
Potem Pani Beata zwróciła naszą uwagę na rosnące wokół stare drzewa. Taaaak, stare drzewa – kolejni świadkowie historii. Największe drzewo, czyli klon jawor. Przy nim nasza koleżanka Antosia znalazła tajemnicze zawiniątko. Okazało się, że był to list opowiadający historię ludności Wołosatego. A podpisany był na końcu - „Klon jawor”. Dziwne, prawda? Z listu dowiedzieliśmy się, że w tych regionach mieszkała ludność – Bojkowie. Mężczyźni nosili długie włosy, na święto zaplecione w warkoczyki, które smarowali masłem. Inny ciekawy zwyczaj tutejszej ludności, to, że niezależnie od pory roku, przewozili zwłoki zmarłych na saniach podczas pogrzebu. Wyobrażacie sobie to! Przewozili niezależnie od pory roku na płozach.
Bardzo smutne było to, że ludność tych terenów wiele wycierpiała. W czasie I wojny światowej, potem w czasie II wojny światowej, a po niej ludność została przymusowo wysiedlona w głąb Związku Radzieckiego. Ich domy i cerkwie zostały spalone. Tereny dawnych pól i pastwisk zaczęły powoli zarastać lasem. Stawały się prawdziwie dzikie.
Bardzo ciekawymi światkami historii są buki. Rosną one w wielu miejscach w Parku Narodowym. Nie wyglądają one, jak zwykłe stare buki. Są powykrzywiane, poniszczone, mają bardzo grube pnie i bardzo powykrzywiane gałęzie. Wszystko to dlatego, że gdy rosły na pastwisku, przychodziły sobie zwierzęta i je obgryzały. Wyobraźcie sobie, rośnie sobie małe, młode drzewko, gdy przychodzi zwierzątko i je obgryza. Wtedy drzewko się rozgałęzia. Przychodzi sobie znowu jakieś inne zwierzątko i obgryza nowo wyrośnięte gałęzie i znów się rozgałęzia. Dzisiaj większość tych buków rośnie w środku lasu. To nie znaczy, że tam nie było pastwisk, oczywiście że były, tylko dawno, dawno temu.
Pani Beata pokazała nam światków historii jakimi są rośliny. Niektóre gatunki rosną tylko tam, gdzie dawniej mieszkali ludzie, lub hodowane były zwierzęta.
Warto pojechać w Bieszczady i na własne oczy zobaczyć świadków historii. Zróbcie to niezależnie od pogody, ponieważ, nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani turyści. Tak, na początku naszego spaceru, powiedziała nam Pani Beata. Bo nasz spacer przebiegał w deszczu i mżawce, ale było mega ciekawie. Pa, pa niezapomniana przygoda trwa… w Bieszczadach.
Podcast wykonany na zlecenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest dofinansowany ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Rzeszowie.